Jesteś niezalogowany
NOWE KONTO

Polski Deutsch

      Zapomniałem hasło/login


ä ß ö ü ą ę ś ć ł ń ó ż ź
Nie znaleziono żadnego obiektu
opcje zaawansowane
Wyczyść




Dom nr 22, Kowalskie
moose: Ciekawe.
Przystanek kolejowy Dobrzenice Północne (dawny), Wójcin
Zorro: Kolej Buraczana. Linia Kondratowice- Ząbkowice Śląskie. Z tego przystanku do Dobrzenic było daleko dość. Bliżej były Żelowice, Wójcin, Błotnica. Wzdłuż torów była piękna aleja czereśniowa z odmianami, których już nie ma i nie będzie. Kilka kikutów ale owocujących można jeszcze znaleźć w pobliżu przy drodze.
Panorama Kondratowic, Kondratowice
Zorro: W oddali widać Góry Sowie
Błotnica
Zorro: W tym domu mieszkała znajoma mojej mamy pani Wałęga. Kupowaliśmy u niej mleko, czasami kurczaka na niedzielny obiad.
Pomnik XXV-lecia Powrotu Ziem Zachodnich do Macierzy, Kowalskie
Zorro: Pomnik prawdopodobnie jest, sprawdzę to w tym roku.
Płyty nagrobne zewnętrzne, Żelowice
Zorro: Ganek przed portalem dobudował w połowie lat 70-tych ksiądz Franciszek Jaworski. Zasłonił on piękny portal z rozetą.

Ostatnio dodane
znaczniki do mapy

Iras (Legzol)
Hellrid
Hellrid
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Iras (Legzol)
Alistair
Alistair
Alistair
MacGyver_74
Sendu
Parsley
Sendu
Rob G.
Rob G.

Ostatnio wyszukiwane hasła


 
 
 
 
Am Hohen Iserkamme (Na Wysokim Grzbiecie Izerskim).
Autor: Tado°, Data dodania: 2023-06-07 21:53:32, Aktualizacja: 2023-06-15 11:58:54, Odsłon: 961

Przekład artykułu z ,,Jahrbuch des Deutschen Gebirgsvereines für das Jeschken - und Isergebirge". 1898 rok.
                                                                            Na Wysokim Grzbiecie  Izerskim.
                                                                                                       Autor: Josef Matouschek (Liberec).   (Z sześcioma zdjęciami autora).
 
    Nie ma nic piękniejszego dla turysty niż przejście przez nieznane pasmo górskie. Tam może bawić się mapą i kompasem do woli, nie spotyka duszy, która mogłaby mu przeszkodzić w jakikolwiek sposób, nie napotyka żadnych drogowskazów ani oznakowania: stoi sam w górach. I dziwne! Zwykle, pomimo wszystkich niebezpieczeństw, pomimo wszystkich błędów, turysta znajduje swój cel, a radość z tego jest oczywiście wielka. W całej naturze takiej wędrówki jest coś odkrywczego i właśnie to nadaje jej uroku.
   Takie wycieczki stały się rzadkością w Górach Izerskich. Siechhübel – Jizera (góra), Mittagsteine - Polední kameny , Tafelfichte - Smrek i inne, należały kiedyś do tego obszaru. Dziś jednak szerokie drogi zbudowane na potrzeby wyrębu prowadzą nas w najodleglejsze zakątki gór, drogowskazy stoją na rozdrożach, kolorowe drzewa wiją się po szczytach gór; mapa, kompas i poczucie kierunku straciły tu już swoją dominację.
   Na Śląsku, we wschodniej części Gór Izerskich, jest jeszcze kilka tras, które kuszą swoją ciekawością i odkrywczością, a wejście na Wysoki Grzbiet Izerski jest jedną z nich.
   Było to pod koniec czerwca ubiegłego roku, kiedy w liczbie siedmiu osób szliśmy z Neustadtl - Nové Město,  przez góry do Świeradowa w całkowitej ciemności. Dotarliśmy tam przed północą,  zjedliśmy dobrą kolację a następnie właściciel gospody zaprowadził nas do naszego pokoju.  Był dość przestronny. Przy ścianach stały dwie sofy i pięć łóżek i to było wszystko o co prosiliśmy. Przed pójściem spać ktoś otworzył okno a następnie położyliśmy się, aby odpocząć.  Ale kiedy siedmiu turystów śpi w jednym pokoju, nie ma mowy o odpoczynku. Ludzie rozmawiają, śmieją się, robią mniej lub bardziej dowcipne uwagi i nigdy nie odpoczywają. Często słyszeliśmy bicie zegara na sąsiedniej wieży, ale w końcu ucichło i tylko dźwięk towarzyszący oddechom śpiących z otwartymi ustami dochodził do nas ze spodziewaną pewnością.
    O wiele za wcześnie dla nas, zły duch przeszedł przez pokój następnego ranka.  Było krzątanie się, wzajemne stękanie, ziewanie i gderanie. 
    "Świetna sprawa!" - wysoki prawnik naśladował słynne  powiedzenie znanego turysty, rozciągając wszystkie części ciała. Tak się złożyło, że trafił na najkrótsze łóżko! Nie lepiej było w przypadku małego Falstaffa (psa), który w nocy w niewyjaśniony sposób zapoznał się z podłogą, a teraz dawał upust swojemu niezadowoleniu z tego powodu w  niewesołych minach. A żeby poprawić ten promienny nastrój, biały kruk wrzucił do pokoju dziesięć ciężkich górskich butów i cztery lekkie trzewiki. Jak szkoda!
   Ale kiedy wyszliśmy na zewnątrz, co za radość, co za okrzyki zachwytu! Głęboki błękit i bezchmurny firmament unosił się nad nami, a orzeźwiający chłód szybko zrekompensował trudy nocy. Szybko zjedliśmy śniadanie, a następnie udaliśmy się w góry.
   Jeśli odwiedzasz Wysoki Grzbiet Izerski ze Świeradowa, polecamy ścieżkę nad "Bauhüttler Brunnen"- Mokra Przełęcz (źródło Chłopska Studnia). Po drodze są piękne widoki, a ścieżki nie można przegapić w pierwszej części trasy. Podążaliśmy z nurtem Kwisy  w górę do gospody "Grüne Koppe".* Tutaj do stodoły przymocowana jest drewniana tablica ze strzałką skierowaną w prawo.** Widnieje na niej napis: Do "Grüne Koppe" 3 godziny. W dawnych czasach wierzono, że Zielona Kopa jest najwyższym szczytem Gór Izerskich i prawdopodobnie temu faktowi tablica zawdzięcza swoje istnienie.
   Skręciliśmy więc przy znaku w prawo i wspinaliśmy się niemal bez przerwy pod górę wspaniałą leśną drogą. Na czele szedł długowłosy prawnik, potem brodaty profesor z małym Falstaffem, a reszta skromnie podążała za imponującymi postaciami.
   Widoki po drodze były naprawdę wspaniałe. Niezliczoną ilość razy zatrzymywaliśmy się i spoglądaliśmy na nisko położony Świeradów, na Grzbiet Kamienicki naprzeciwko, na Dolinę Kwisy, która oddziela ten ostatni od Wysokiego Grzbietu Izerskiego, a kiedy po stromym podejściu niedaleko Bauhüttler Brunnen – Chłopskiej Studni, dotarliśmy do dużego Hau – młodego lasku na Tränkenkamme – Rozdroże pod Kopą (Młaki), zobaczyliśmy także Smrek, Stóg Izerski i dla kontrastu, dwa Falkenberge - Sokoliki na Nizinie Śląskiej. Przed nami była góra Cornels – Przednia Kopa, a w tym kierunku prowadzi ścieżka przez trawę młodnika. Skręciliśmy jednak w prawo, ponownie weszliśmy do lasu i dotarliśmy do skrzyżowania, które prowadzi z głębokiego Lämmergrunde –  Jaru Jagnięcego Potoku w pobliżu Wielkiej Izery przez Tränkenkamm - Młaki na Przednią Kopę. Znajduje się tam kamień z napisem "W. S. postawiony w r. 1891". Przeszliśmy przez drogę, a następnie podążaliśmy za przecinką wyznaczającym wysokość grzbietu Tränken - Młaki.  Było dość ślisko, wystające korzenie świerków były wilgotne, a trawa mokra od rosy. Nasze podbite podeszwy były oczywiście obojętne, ale cztery buty będą miło wspominać tę ścieżkę.
   Na końcu przecinki zaczyna się właściwa ścieżka, którą zawsze podążaliśmy w lewo. Prowadzi ona wzdłuż zbocza  Zielonej Kopy (Zielona Kopa to masyw w skład którego wchodzą słabo zaznaczone kopulaste szczyty Przedniej Kopy, Sinych Skałek  i Wysokiej Kopy).

 

My jednak po jakimś czasie ją opuściliśmy i wspięliśmy się w prawo przez zarośla na szczyt wspomnianej góry. Jest on częściowo porośnięty paprociami, częściowo starymi świerkami, a wśród tych ostatnich jest kilka okazów, prawdziwych leśnych weteranów, starych, grubych i nagich, bez igieł, bez korony i bez kory, wybielonych przez wodę i wiatr, z okaleczonymi, uschniętymi gałęziami, wznoszą się w niebo jako świadkowie burzliwej przeszłości.  W górach Altvater - Wysoki Jesionik, takich inwalidów nazywa się "drzewami Altvater"; Wciąż brakuje dla nich odpowiedniej nazwy. Nawiasem mówiąc, są one rzadko spotykane w Górach Izerskich, pomimo ogromnego bogactwa lasów, a pozostałe okazy stopniowo padają ofiarą burz. 

 

 
      Na Zielonej Kopie ustawiłem kompas i teraz podążaliśmy w kierunku WSW (West, Süd, West), szukając Blue Stones – Sine Skałki. Czy było tam gderanie! "To zbyt głupie, aby czołgać się tam z powodu kilku kamieni"! -- "Nieźle się przy tym spocisz"! Z drugiej strony doktor odgrywał rolę mediatora: "Nie znajdziemy ich w ten sposób!" Ale jego zwykle proroczy dar okazał się tym razem zwodniczy. Kamienie zostały jednak znalezione! Tworzą parabolę wokół Cöte – wzniesienia 1123, a gdy do nich dotarliśmy, tylko nieznacznie wychylają się z krzaków.
     "To,  to mają być te niebieskie kamienie", szydził nasz stróż prawa. "Cóż, to piękne niebieskie kamienie, dla których włuczę się  tak po wzgórzach i dolinach!". 
   Ale kamienie nie są niebieskie, ani porosty, które je pokrywają. Na próżno też szukamy przyczyny, której zawdzięczają swoją nazwę. Ale nazwy na Wysokim Grzbiecie Izerskim są pełne najróżniejszych kolorów, które nie zawsze odpowiadają rzeczywistości. Znamy czerwony Flosskamm – Rudy Grzbiet, niebieski - Skałki, zielony - Kopa, biały (kwarc)  Flins – Izerskie Garby  i czarny - Góra.
   W międzyczasie ruszyliśmy jak szarańcza po naszych kamieniach i wkrótce stanęliśmy pośrodku długiego, stromego, nagiego i bladego skalistego pola gruzu, którego krawędzie otoczone są świerkami i pełzającą kosodrzewiną. Te ostatnie są tu nieliczne, podobnie jak we wszystkich suchych częściach Gór Izerskich, ale często występuje w zamkniętych drzewostanach w wilgotnych, głębokich partiach. Największy zasięg w naszej okolicy osiąga kosodrzewina "Große Iserwiese" - Izerska Łąka (Hala) o długości 4-5 km i szerokości 2-3 km, a wędrówka przez ten karłowaty las, którego drzewa ledwo sięgają nam do bioder, robi bardzo wyjątkowe wrażenie.
Jest to szczególnie zauważalne, gdy podczas wycieczki nagle wyłaniamy się z wysokiego lasu na wysoką do kolan łąkę. Są to dwa diametralnie różne obrazy: tam stare, kudłate, suche olbrzymy z  dziuplami dzięciołów w pniu, z siwą brodą porostów na długich, chudych gałęziach, a od czasu do czasu prawdopodobnie także z poległym towarzyszem u stóp - tutaj natomiast wdzięczny, krzaczasty, wielogałęziowy las kosodrzewiny w pełnej krasie; tam nasz widok jest stale zasłonięty lub przynajmniej ograniczony, - tutaj patrzymy na niski drzewostan, co sprawia, że wrażenie jest niezwykle przyjemne, wręcz radosne. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek odnalazł ten kontrast ostrzej niż podczas wędrówki ze Smreka wzdłuż granicy do Wielkiej Izery,
a mianowicie podczas przejścia od Strittstück -  ,,Spór” (o przebieg odcinka granicy w Górach Izerskich), w którego bogactwo leśne najwyraźniej nie ingerowała jeszcze ręka człowieka, aby je ukształtować i zmienić, do Hali Izerskiej z jej nieobliczalną kosodrzewiną. - Ale teraz do naszej wycieczki.
      "Stary domek myśliwski" znajduje się w pobliżu Sinych Skałek.  Mury już dawno się zawaliły, z ruin wyrastają paprocie i małe krzewy, ścieżka, która do niego prowadziła, zatarła się i zarosła - tylko stare świerki wciąż rozpościerają swoje gałęzie ochronnie nad tym miejscem, tak jak przed laty. Naprawdę, nie można sobie wyobrazić bardziej romantycznego miejsca odpoczynku niż to w murach "starego domku myśliwskiego". Tutaj rozsiedliśmy się i spokojnie odpoczęliśmy. Siedem plecaków (firmy) Hoffmanna zostało rozpakowanych i opróżnionych z zawartości. Oczywiście wybór nie był duży: domowy chleb, masło, ser, brązowe murzynki i siedem butelek lekkiego austriackiego, który był utrzymywany w chłodzie w leśnej świeżej paproci. Ale nie przegapilibyśmy naszego śniadania przy jego stole, tego prostego śniadania w świeżym powietrzu leśnej samotności! Nasze siedzenia były zrobione z szorstkich kamieni, nasz stół był wyboistą leśną podłogą, obrusem był mech i żurawina, a mali, pierzaści śpiewacy zapewniali muzykę przy stole.
      Tak wielu ludzi nie chce zrozumieć, dlaczego tak często chodzimy w góry, dlaczego tak bardzo nam się tam podoba, dlaczego tak dobrze smakują. Tak, trzeba tego doświadczyć, trzeba to poczuć samemu: tego nie da się opisać ani wytłumaczyć! Wystarczy uciec od mgły książkowego kurzu i miasta i pobiec w góry, ale nie raz czy dwa, ale często, dość często! Musisz oswoić się z górami, musisz poczuć się w nich jak w domu! Jeśli masz dobrą wolę, wytrzymałość, a także otwarty umysł, to być może te zwykłe góry również rzucą na twoje uszy swoją leśną magię. 
       Po śniadaniu spakowaliśmy resztki jedzenia i ruszyliśmy w drogę. Naszym celem był Hinterberg -  Wysoka Kopa, królowa Gór Izerskich, która dominuje nad tym obszarem górskim wraz ze swoim królem, Smrekiem. Historia jego dominacji jest dość wyjątkowa. Wkrótce po wybudowaniu wieży na Smreku podniosły się głosy, że Smrek nie jest najwyższą górą Gór Izerskich. Mówiono o Zielonej Kopie, która miała znajdować się w śląskiej części pasma górskiego, ale plotkę tę przyjęto z tym większą ostrożnością, że "Zielonej Kopy" nie można było znaleźć na austriackiej mapie specjalnej. Dopiero po zapoznaniu się z pruskimi arkuszami Messtischblatt i mapą Straubego odkryto lokalizację góry, o której wiele mówiono, choć jej wysokość podano jedynie na 1114 m, podczas gdy Smrek wznosi się 1123 m n.p.m. Zielona Kopa nie miała więc takiego prawa, jak przypuszczano. 
       W bezpośrednim sąsiedztwie odnotowano jednak "Blaue Steine" (Sine Skałki) z 1123 m i Wysoka Kopa z 1125 m. Ale nawet te dowody nie mogły pozbawić Smreka jego prawa do tytułu; nadal był wymieniany jako najwyższe wzniesienie w Górach Izerskich. Dopiero w 1895 r., kiedy ponowne pomiary tych gór zostały przeprowadzone przez autorytatywne organy, ustalono, że szczyt Wysokiej Kopy wynosi 1126 1/2 m n.p.m., a Smreka tylko 1122 m n.p.m., Smrek musiał zrzec się pierwszeństwa, które tak długo utrzymywał na rzecz Wysokiej Kopy.  Mimo to pozostaje najwyższym wzniesieniem czeskich Gór Izerskich, ale platforma jego potężnej wieży jest najwyższym punktem Gór Izerskich w ogóle.
     Można by pomyśleć, że po ogłoszeniu wspomnianych wyżej pomiarów, ogólna uwaga turystów szybko zwróciłaby się na Wysoką Kopę. Nic z tych rzeczy! Jak dotąd Wysoka Kopa była w stanie przyciągnąć tylko kilku turystów. Na Smrek prowadzi nie mniej niż siedem oznakowanych szlaków, na jego szczycie znajduje się widoczna z daleka wysoka wieża i zagospodarowane schronisko, a kilka lokalnych zamków otacza jego podnóże. Z drugiej strony Wysoka Kopa, która leży pośrodku Wysokiego Grzbietu Izerskiego, wciąż nie ma takich symboli kulturowych i ta okoliczność jest zazwyczaj czynnikiem decydującym o wizycie w górach. Jednak dla tych turystów, którzy nie potrzebują oznakowanych szlaków, którzy wolą wędrować po samotnych obszarach i nie boją się nosić własnego jedzenia, wizyta na Wysokiej Kopie, wędrówka przez Wysoki Grzbiet Izerski, zwłaszcza od Smreka do Hochstein – Wysokiego Kamienia, nie może być wystarczająco gorąco polecana.
     Jak wspomnieliśmy wcześniej, wydostaliśmy się również na drogę do Wysokiej Kopy. Wyszliśmy z lasu, przez zagajnik obsadzony młodym drzewem. Wysoka Kopa stanęła przed nami. Jej zbocza porastają wysokie drzewa, a szeroki grzbiet pozostaje na razie niewidoczny. Nie do końca wiedzieliśmy, którą drogę wybrać do wspinaczki. Przy Lämmerwasser – Jagnięcym Potoku, głęboko wciętym korycie strumienia, spieraliśmy się w tę i z powrotem, który kierunek wybrać. Niektórzy chcieli wspinać się po lewej stronie, inni po prawej. W takich przypadkach nasz prawnik sprawdza się znakomicie; zawsze znajdzie właściwą rzecz. „Najpierw w prawo, potem w lewo!” – rozkazał i któż śmiałby mu się sprzeciwić!  Weszliśmy więc na ścieżkę prowadzącą od Jagnięcego Potoku do Michelsbaude, podążyliśmy nią nieco w prawo, a następnie wspięliśmy się w górę koryta strumienia. Wkrótce dotarliśmy do bardzo dobrej ścieżki prowadzącej w lewo, po której dotarliśmy do potężnej Wysokiej Kopy. Szczyt góry jest bardzo rozległy, w większości oczyszczony; pokrywa go wysoka trawa, a z niej wyrastają stare świerki. Stanęliśmy na licznych patykach i dzięki temu mogliśmy lepiej obserwować daleką panoramę. 
      Ze szczytu Wysokiej Kopy rozciąga się widok na rozległy obszar leśny i górski, od Karkonoszy po Heufuder – Stóg Izerski. Wśród gór, które wyłaniają się z tego miejsca, znajdujemy wielu starych znajomych, a wśród nich szczególnie zauważamy: Śnieżkę, stromo nachylone Schneegruben – Śnieżne Kotły z nowym hotelem, trzy Trabanten (satelity): Kesselkoppe – Kotel (Kocioł), Kahler Berg – Lysá hora i Plechkamm – Zadni Plech, Teufelsberg -  Čertova hora koło Neuwelt – Nowego Światu (Harrachowa), między nimi nad  korytem Izery, górujący nad miastem, Farrenberg (błędnie na mapie: Farmberg) - Kapradnik, po prawej  Stephanshöhe - Hvézda z wieżą Štěpánka, Schlössersteine - Zámky koło Darre (Souš), Buchberg - Bukovec koło Klein-Jser - Jizerki, Siechhübel – Jizera (pol. Izera),  mniej więcej w połowie drogi między tym ostatnim a  Zámkym, daleko nasz Jeschken - Ještěd, dalej Wittigberg -Smědavská hora,  Grüne Lehnstein - Zelený kámen, Käulige Berg – (Palicnik) Klínový vrch, Smrek z gigantyczną wieżą i Stóg Izerski.  Druga połowa horyzontu, widok na północ, jest zasłonięta przez sąsiedni las.
      Na Wysokiej Kopie po raz pierwszy można sobie wyobrazić potęgę Wysokiego Grzbietu Izerskiego i wysokość poszczególnych gór w paśmie izerskim. Różne wysokości wydają się być przesunięte względem siebie, tak zupełnie inne od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Pozornie niekończące się morze lasów jest rzadko przerywane przez ludzkie osady, a oko zatrzymuje się na tych ostatnich ze szczególnym sentymentem. W każdym razie Wysoka Kopa jest obecnie najciekawszą górą w Górach Izerskich. Leży pośrodku najgłębszej leśnej samotności, otaczające ją góry są mało znane i rzadko odwiedzane, wokół jej szczytu rozciąga się surowa dzicz; pomimo dostojeństwa, które ją wyróżnia i które czyni ją jako władczynię tak rozległego obszaru górskiego, ścieżka turystów nie prowadzi na jej szczyt, ale daleko obok niej. Wszystko to tylko przyczynia się do tego, że góra wydaje się jeszcze bardziej pożądana, a turysta znajduje nagrodę za swój wysiłek w znalezieniu góry w pierwszej kolejności.
      Podczas gdy część naszej grupy wciąż stała na gałęziach, pod urokiem dziwnie pięknej panoramy, próbując ustalić nazwy gór, które pojawiły się przed nami, reszta leżała w wysokiej trawie i próbowała odgonić tańczące muchy dziko krążyły wokół naszych głów. To dziwne: tak często, jak idziemy na wędrówkę w upalny dzień, te zarazy krążą wokół naszych głów w szaleńczym locie. Im bardziej staramy się je odgonić kijami lub chusteczkami, tym bardziej rozdrażnione stają się te małe stworzenia i tym dzikszy staje się ich taniec. Jest tylko jeden sposób, aby je odstraszyć, a jest nim dym. Wyciągnęliśmy więc fajki, cygara i cygaretki, zapaliliśmy i ruszyliśmy w drogę.
     Na razie obraliśmy kierunek na północ, dotarliśmy do dobrej ścieżki na skraju lasu i poszliśmy nią w prawo. Zaprowadziła nas w głąb lasu i przez jakiś czas widzieliśmy tylko świerki i świerki. Nagle wyszliśmy na otwartą przestrzeń, na wzniesienie porośnięte borówkami, żurawiną i wrzosem, a przed nami ukazały się całe grzbiety Kamnitz i Zacken - Kamienickie, a także głęboko wcięta dolina Kwisy i dolina Klein Zacken – Małej Kamiennej. U naszych stóp leżała Ludwigsbaude oddzielająca dopływy Kamiennej i Kwisy, nieco na lewo, na zboczu Kemnitzkamm, Querbachhütte – chaty Przecznicy, a przez głębokie siodło oddzielające Grzbiet Kamienicki od Zackenkamme – Kamiennej (w PL jest jeden grzbiet), patrzyliśmy na niziny Śląska. Stanęliśmy przy Weißer Flins na Weißer Steinrücke (grzbiecie Białej Skały) - Izerskich Garbach, które swoją nazwę zawdzięczają błyszczącemu z daleka kamieniołomowi kwarcu. Z kamieniołomu tego wydobywano kwarc na potrzeby huty szkła, a świadectwem tej działalności jest stojąca do dziś obok kamieniołomu chata, zniszczona, samotna i opuszczona, ale w niespotykanym w naszym kraju (Czechy) miejscu.
 Z jednej strony otacza ją miękki, świeży dywan trawy, z drugiej malownicze skupisko leśnych drzew, a z tła Grüne Koppe z zaciekawieniem spogląda na mały budynek - to naprawdę wystarczająco romantyczny obraz, by służyć jako pretekst dla malarza.
    Stara droga celna prowadzi obok Izerskich Garbów, która zaczynając od Orla, obiera kierunek przy Michelsbaude i Branntweinstein – skałka Zawalidroga i kończy się z tyłu Szklarskiej Poręby (w Białej Dolinie). Mogliśmy skorzystać z tej drogi, aby kontynuować naszą wędrówkę, ale wygodne ścieżki są czasami niewygodne dla turystów, więc wybraliśmy Kammschneiße - grzbietową, prostą ścieżkę do Wysokiego Kamienia. Dziś przekonaliśmy się, że proste ścieżki nie zawsze są najkrótsze. Kammschneiße (dziś czerwony szlak) jest pełny zarośli i skał, a powalone drzewa blokują ją w niektórych miejscach i znacznie utrudniają poruszanie się.
    Wspięliśmy się na Abendburg – Wieczorny Zamek, to kilka skał, które górują nad grzbietem (na wzniesieniu Zwalisko) i leśnym drzewostanem, zeskoczyliśmy  z przeciwnej strony i w tropikalnym południowym upale zostaliśmy otoczeni straszliwym rojem much  żerujących na gównie. Taniec czarownic rozpoczął się na nowo. Upał stawał się coraz bardziej odczuwalny podczas mozolnego marszu, muchy coraz bardziej dokuczliwe, a pot lał się z czoła. Szkoda, że nikt nie zanotował wszystkich przekleństw, które padały z tego powodu. Nie wyobrażasz sobie bogactwa słów, jakimi mogą się posługiwać zirytowani turyści!
    Po różnych perypetiach w końcu minęliśmy skały wielkiego Hochstein - Dużego Wysokiego Kamienia i wkrótce usiedliśmy w domku górskim na  Kleiner Hochstein (obecnie Mały Wysoki Kamień), znanym doskonałym punkcie widokowym na Góry Izerskie.
   Osiągnęliśmy cel naszej wędrówki, że tak powiem i stamtąd rozpoczęliśmy drogę powrotną przez Wurzelsdorf – Korenov, do Tanvaldu. Krótki spacer doprowadził nas do Szklarskiej Poręby. Tutaj zatrzymaliśmy się w Weisbachhof (dziś Dom wypoczynkowy Zdrowie przy ul. Słowackiego) i cieszyliśmy się dwiema godzinami niezbędnego odpoczynku.  Kołnierzyki (Krägen) zostały wyciągnięte (i założone)***, a lustro zrobiło obchód.  Co za kontrast! Podczas naszej wędrówki ze Świeradowa Zdroju do Wysokiego Kamienia nie spotkaliśmy żadnego człowieka, byliśmy otoczeni przez nieskażoną świątynię natury, samotną i wielką! Tutaj natomiast znaleźliśmy się pośród szlachetnego świata, pośród hałaśliwego życia pełnego przyjemności! Tam na górze to nie ubranie czyni człowieka, ale serce i zamiłowanie do natury. A tutaj? Niektóre elegancko ubrane damy kręciły nosem na opalonych facetów w grubych strojach z lodenu**** i topornych butach z brudnymi podeszwami, bez żadnego zrozumienia. Cóż, człowiek stopniowo przyzwyczaja się do takich subtelności. Góry ze swoim surowym pięknem pozostają zamknięte dla tych pachnących spacerowiczów, nie wiedzą nic o radości, jaka czeka na turystę, miłośnika przyrody w nieprzebytych górach. Jednak kamieniste i wilgotne ścieżki odległych gór nie są stworzone dla tak rozpieszczonych małych stóp i butów z lakierowanej skóry -  to i dobrze.
                                                                                                                                                                                               Przekład z pomocą deepl, T. Berestecki
 
 

  

 

 


/ 33 / 332 / 332.3 / 332.34 / GW /
Tado | 2023-06-08 00:33:26 | edytowany: 2023-06-14 01:37:01
Odnośnik * -
** - Przed białym budynkiem stała szopa, za nią dawniej gospoda, w prawo ulicą Kościuszki: , dalej drogą Górno-Kwisową.
*** - moda wraca - .
**** Loden - tkanina: . Pierwsze słyszę o takiej tkaninie.